Egea – Rozmowa Elżbiety Fuchs z Leszkiem Rózgą

Elżbieta Fuchs: Panie profesorze, cykl prac, forma wypowiedzi kontynuowanej w czasie, jest formą szczególnie przez Pana preferowaną. Czy mogę prosić o przypomnienie najważniejszych cykli graficznych?

Leszek Rózga: Tak, można się z tym zgodzić. Każdy cykl powstawał w określonym czasie i inspirowany był refleksją nad istotą istnienia, bytem osobistym, akceptacją, protestem, tęsknotą, rozmową wewnętrzną. Z 16 cykli do najważniejszych zaliczam: Rudery, Przenikania, Kartki Z albumu, Pejzaże i Donkichoterię.

E.F.: Egea, cykl grafik i rysunków, przywołuje i nadaje obrazową formę przeżyciom, które towarzyszyły Panu podczas podróży nad Morze Egejskie. Co sprawiło, że jest owa podróż jeszcze dzisiaj, po upływie kilkunastu miesięcy, źródłem inspiracji?

L.R.: Egea tkwiła we mnie głęboko od dawna, ale podróż do Azji Mniejszej uwypukliła, czy uświadomiła mi “moją podróż” w “moim czasie”. Podróż w przeszłość, gdzie tylko mity i ruiny, jest wyobrażeniem również przyszłości, która niebawem stanie się przeszłością. Chwili obecnej nie ma, jest tylko ślad działania. My przemijamy, ślady zostają.

E.F.: Czy można sformułować jakieś ogólne przesłanie, które towarzyszyło powstawaniu Egei?

L.R.: Ogólnym przesłaniem jest heraklitowskie panta rhei.

E.F.: Czy zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że prace z cyklu Egea nie są odbiciem żadnego, realnego pejzażu, tak jak to miało miejsce na przykład w cyklu Nad Morzem Północnym, ale wyrazem archetypu kultury Morza Egejskiego?

L.R.: Rzeczywiście tak jest. Nie są to konkretne pejzaże. Gdy sięgnę pamięcią do owej podróży to: było upalnie, były ruiny przeszłych cywilizacji, były cienie Talesa, Heraklita, św. Pawła, wspomnienia ludów, echa wojen. A moje grafiki? Są śladem intuicyjnego działania tego, co było i jest mną tam i tutaj.

E.F: Cykl rozpoczyna Herostrates, postać która istotnie zaznała upragnionej sławy, sprawca zniszczenia świątyni Artemidy w Efezie. Czy Pan, artysta ceniony i podziwiany, żyje w napięciu upragnionej sławy?

L.R.: Herostrates to symbol. Iluż jemu podobnych było, jest i będzie. W każdym człowieku tkwi potencjalnie wszystko dobro i zło. Ja nigdy nie żyłem i nie żyję w pragnieniu sławy. Nie chcę być w pierwszym szeregu, szczęśliwy jestem, że “jestem”.

E.F.: Egea wyraża niepokój przemijania. Barwne formy, zastygłe w czasie, w każdej chwili mogą ulec zniszczeniu tak jak freski, które ukazują się naszym oczom tylko na kilka minut, a dostęp powietrza unicestwia je na zawsze. Czy ta obsesja przemijania zawsze panu towarzyszy?

L.R.: Rzeczywiście cała moja twórczość to przemijanie i refleksja nad moim jednostkowym losem, ale nie ma w tym niepokoju, jest nawet radość.

E.F.: Wiele Pańskich prac zawiera ukryty autoportret. W grafikach Rondo, Drogi filozofa pojawia się twarz, maska. Co ona symbolizuje?

L.R.: Każda moja grafika, rysunek, obraz to lustro. Rysując, rysuję siebie, ale co ciekawsze, znajdują się ludzie, którzy w moich pracach siebie widzą. Jesteśmy więc podobni.

E.F: Co zadecydowało o wyborze dla grafik z cyklu Egea techniki suchorytu i akwareli?

L.R.: Suchą igłę stosuję ostatnio częściej. Bezpośrednie działanie igłą na metalu ma w sobie pierwotne piętno. Powodowany ekscytacją działam, ryję, kaleczę płytę metalu, potem robię odbitkę. “Istota”, która powstała potrzebuje aury, światła, czasami szminki – to właśnie kolor – akwarela.

E.F: Jakie miejsce najnowszy cykl zajmie w dotychczasowym dorobku artystycznym? E.R.: Sytuuje się jako prawda siedemdziesięciolatka.

E.F: Krytycy dopatrywali się źródeł Pańskiej twórczości m.in. w surrealizmie i w ekspresjonizmie
niemieckim. Czy identyfikuje się Pan z jakimś nurtem w sztuce współczesnej?

L.R.: Nie identyfikuję się z nikim i niczym. Zatwierdziłem kiedyś siebie jako jedynego
i niepowtarzalnego, a to, że inni widzą jakieś wpływy, cóż mogę na to, wszyscy ulegamy wpływom pogody.

E.F: Wiem z naszych rozmów, że jest Pan pod wrażeniem wystawy Pabla Picassa widzianej minionego roku w Wenecji. Czy znajduje Pan w swojej sztuce i pracach Picassa jakieś wspólne odniesienia?

L.R.: Picassa cenię za jego namiętną miłość do życia, które utożsamiał z twórczością. Czy są wspólne odniesienia? -Jedziemy tym samym pociągiem, siedzimy w różnych przedziałach, jego wagon zniknął w tunelu, mój się zbliża …

Łódź, kwiecień 1993
Leszek Rózga – Egea.
Galerie Miejskie w Łodzi, Łódź 1993.

This entry was posted in skrawki and tagged . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *